4/22/2020

#560

Wczesna jesień, późnym popołudniem. Stary, ale odpicowany samochód, mój. Ja w Twojej jasno-niebieskiej koszuli i swoich jedynych obcisłych jeansach, których nie znoszę. Nieuczesane włosy latają z każdym podmuchem wiatru przez lekko uchyloną szybę. Znów ta sama kręta droga. Lubię idealnie gładki asfalt. Widok i zachód słońca idą w parze. Czy ja właśnie spoglądam w lusterko patrząc czy śpisz na tylnym siedzeniu? Śpisz. Ledwo przytomny. Jackie D zrobił swoje.
-Uważaj tylko proszę na Paul Reed Smitha. Zaraz kupię Ci wodę na stacji.
Mówię to pod nosem, bo przecież i tak nie kontaktujesz.
Rozpięta w pół jasno-niebieska koszula w lusterku wstecznym. Okno lekko rozchylone, by poczuć świeże powietrze. O, to nie dla Ciebie.
Daj mi jeszcze 35 minut i będziemy na miejscu. To jest nauka o strachu. Prowadzi donikąd. Zupełnie jak brak hamulców. Tu i teraz. Późne popołudnie-kocham tę porę dnia. Szybkie spojrzenie w lusterko wsteczne. Leżysz tam nadal. Droga donikąd. Chyba nie mam hamulców. Ale kiedyś dotrzemy na miejsce. Opuszczam szybę niżej. Czuje ten zapach. Zapach późnego popołudniowego światła. Czemu nie pada deszcz?

Słyszę zapętloną piosenkę. Jedną z moich ulubionych. Ty w pół przytomny nadal leżysz z tylu. Słońce grzeje Ci w twarz. Widzę to doskonale w lusterku wstecznym. Wkurza mnie ta butelka plastikowa, która lata na tylnym siedzeniu za każdym razem, kiedy biorę zakręt. Polubiłam obcisłe jeansy. Wzrok na lusterko wsteczne. Raz na Ciebie, raz na mnie. Taki jest plan.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz