4/22/2020

#561

Nie wiem czemu to robię. Może mam nadzieję, że patrzysz jak to wszystko się zmieniło i jak bardzo nie ma tu Ciebie. Wiesz, że za każdym razem kiedy tu się pojawiam to nie myślę już o Tobie?
Nie wiem czemu to robię. Może chodzi tu o Carpe Diem, którego tak bardzo brakowało mi w mojej upozorowanej rzeczywistości?
Ukradłam kolejne życie. Nie oddałam jeszcze poprzedniego.

Jednej rzeczy nie zmienię. Idiosynkrazja. W tym miejscu nie ma już Ciebie, ale droga powrotna śmierdzi Tobą. A to ponad 40 minut wstrętnej woni.

#560

Wczesna jesień, późnym popołudniem. Stary, ale odpicowany samochód, mój. Ja w Twojej jasno-niebieskiej koszuli i swoich jedynych obcisłych jeansach, których nie znoszę. Nieuczesane włosy latają z każdym podmuchem wiatru przez lekko uchyloną szybę. Znów ta sama kręta droga. Lubię idealnie gładki asfalt. Widok i zachód słońca idą w parze. Czy ja właśnie spoglądam w lusterko patrząc czy śpisz na tylnym siedzeniu? Śpisz. Ledwo przytomny. Jackie D zrobił swoje.
-Uważaj tylko proszę na Paul Reed Smitha. Zaraz kupię Ci wodę na stacji.
Mówię to pod nosem, bo przecież i tak nie kontaktujesz.
Rozpięta w pół jasno-niebieska koszula w lusterku wstecznym. Okno lekko rozchylone, by poczuć świeże powietrze. O, to nie dla Ciebie.
Daj mi jeszcze 35 minut i będziemy na miejscu. To jest nauka o strachu. Prowadzi donikąd. Zupełnie jak brak hamulców. Tu i teraz. Późne popołudnie-kocham tę porę dnia. Szybkie spojrzenie w lusterko wsteczne. Leżysz tam nadal. Droga donikąd. Chyba nie mam hamulców. Ale kiedyś dotrzemy na miejsce. Opuszczam szybę niżej. Czuje ten zapach. Zapach późnego popołudniowego światła. Czemu nie pada deszcz?

Słyszę zapętloną piosenkę. Jedną z moich ulubionych. Ty w pół przytomny nadal leżysz z tylu. Słońce grzeje Ci w twarz. Widzę to doskonale w lusterku wstecznym. Wkurza mnie ta butelka plastikowa, która lata na tylnym siedzeniu za każdym razem, kiedy biorę zakręt. Polubiłam obcisłe jeansy. Wzrok na lusterko wsteczne. Raz na Ciebie, raz na mnie. Taki jest plan.

#559

Please sign on the dotted line. A kiedyś to był mój prezent dla Ciebie. Nie pokłóciliśmy się. Nie zdążyliśmy spojrzeć sobie nawet w oczy. Przez pryzmat Twoich słów trzymam Cię na dystans.

To był mój prezent dla Ciebie. A teraz wystarczyło się podpisać (on the dotted line). I jest moje. Choć nigdy wcześniej nie było. Skąd te wspomnienia? Nigdy mnie tu nie było. „Czas na Twoje własne wspomnienia”. Na nowo. Ale przecież Ty i tak tu będziesz.

Nowe ściany i nowe podłogi.
Powietrze to samo.
Pokój inny. Niepokój ten sam.
Czas przewietrzyć.

#558

A tle ulubiona muzyka. Ja, koc, papieros i ktoś jeszcze szepcze mi do ucha „feel”. Piękna noc. Może nawet widać gwiazdy. Wspominamy żale. To już nie istotne. Teraz mamy wpływ i jest odpowiedzialność. Koc może być w przenośni.

Zaraz wracamy. Ale liczy się ta chwila i ten moment. Zapamiętamy go do końca życia choć może nie jest wcale wyjątkowy. Tylko ta chwila.„Feel”.
Głęboki oddech i powrót na ziemie. Patrzenie na rzeczywistość z dystansu bo lepiej ją okiełznać. Ale to nie to samo co patrzeć z innej perspektywy. Odległość jest w tej samej linii. Nie o to chodzi.
Spróbuj i „feel”. Nie chodzi o rzeczy odległe. Bo wszystko może być i tu i teraz.

Zimne powietrze i patrzenie na swój oddech o północy. I fakt, że możesz z kimś się zgodzić. Choćby w jednej kwestii. Choćby w jednym zdaniu. Nod your head yes.
I zaraz wracamy. „Feel” znów w Twoich uszach. Subtelnie i dyskretnie. Już znasz to uczucie. Za pierwszym razem miałeś gęsią skórkę. Pamiętasz? O tak, „feel”.

Ale proszę spójrzmy na swój oddech raz jeszcze. Jest chłodno. Czas wracać. Otrzep koc z piasku i złóż.
Nod your head yes. Nie ma drogi powrotnej. Nigdy nie pamiętam żeby była jakakolwiek. Zawsze to był samochód przed. I jakaś głupia ciemność i światła ledowe od Twojego jebanego samochodu.
-co Ty tu robisz? To przecież ponad 1130 mil (ponad 1800km).
-To był ten moment. „Feel”. Wiedziałem, że właśnie tu będziesz.

I ja, w tej Twojej starej bluzie z kapturem. Ubrałam ten kaptur by nikt mnie nie widział i nie poznał. Zupełnie jakby mnie tu nie było. Ale jestem. I to z Tobą. Daj pooddychać. „Feel”. Patrz-tam daleko to przeszłość. O nie, wcale nie tak daleko.
Podchodzi kobieta. Odważna. A teraz czas na nasze kłamstwa z gratulacjami. Cóż za lekkość i niepatrzenie prosto w oczy.
My hipokryci! Jak jej powiemy, że nam się nie udało?
Jak się czujesz? Wróć do samochodu. Czyli jednak jest droga powrotna. Otrzep buty z piasku.

I gdzie dalej? Nie ma dalej. Przy samochodzie, późno w nocy. Już prawie wcześnie. Tylko we dwoje patrzymy na siebie. Nie udało się. Ale nikt o tym jeszcze nie wie. Pozory z gratulacjami. Czy te światła od samochodu nadal świecą? Przeszkadzają. A ja wciąż słyszę piasek pod butami.
-Chyba musisz wracać.
-Proszę pozwól mi zostać.
-Tak jak kiedyś?